Wiktoria Korzeniewska
Blog: Przeczytaj mnie
Link do recenzji
Za mało. Za każdym razem, gdy sięgam po książki Miriam Dubini z serii „Wiatr”, gdy kończę je czytać, myślę sobie – za mało. I choć to seria książek skierowana do młodszej młodzieży, po przeczytaniu każdej części, czuję niedosyt. Atmosfera Włoch i delikatnego nieba oraz nastolatków pełnych marzeń, czystej pierwszej miłości i nieskażonych rozczarowaniem myśli o życiu – sprawia, że nie jestem w stanie się z niej otrząsnąć dzień, dwa, a nawet tydzień po przeczytaniu książki. Za „Wiatrem” po prostu się tęskni.
Jeżeli nie czytaliście jeszcze tej serii, to zacznijcie. Rzućcie okiem na recenzje pierwszej części. Nieważne, ile macie lat, delikatny włoski wiaterek mieszkający w tej książce jest idealny na wakacje, a wszystkie trzy części połkniecie w mgnieniu oka. To książki o tym, gdzie trafiają zgubione listy i przesyłki. Gdzie, kiedy i czemu potem jednak docierają do rąk ich adresata, ale nie zawsze wtedy, kiedy on tego oczekuje. Odpowiedni czas i miejsce może zmienić wszystko.
Jeżeli jednak przeczytaliście poprzednie dwie części, to muszę Wam powiedzieć, że w trzeciej z pewnością się nie rozczarujecie. Są tu wszyscy, których znacie i kochacie – Greta – niepewna i pełna obaw, co do Anselma, i Anselmo – jak to każdy facet nie umiejący poradzić sobie z uczuciami kobiety, jest i cała reszta ferajny. Są wątpliwości i ich rozwiązania, są pytania i odpowiedzi, są tajemnice i są… listy. I rowery!
Jest… niewinnie i czysto. Po przeczytaniu tej książki naprawdę ma się ochotę wierzyć w prawdziwą miłość, cuda i spadające gwiazdy. Wyróżnia się bardzo spośród wszystkich książek swoją lekkością, czyta się na jednym westchnieniu i sprawia, że chce się rozmarzyć. Jest jak delikatna słodka mgiełka na zmęczone codziennością życie.